Uwielbiałem ją wiosną, gdy narzekała, że biały puch się roztapia, gdy pochłaniała nienaturalną ilość białej czekolady, twierdząc, że jest inna i jesienną depresję przechodzi w marcu, gdy w czasie świąt wielkanocnych oblewała mnie wodą, uwielbiałem nawet jej katar, którego dostawała w maju, bo była alergikiem.
Uwielbiałem ją latem, gdy kłóciliśmy się o to gdzie pojedziemy na wakacje, gdy wybieraliśmy razem jej strój kąpielowy, co często kończyło się wspólną chwilą w przebieralni, gdy chodziła wkurwiona bo bała się wyników egzaminów, gdy przeklinała po polsku, lub hiszpańsku, gdy kupowała tony seven-upów oraz kremów przeciwsłonecznych z ogromnym filtrem bo miała uczulenie na słońce.
Uwielbiałem ją jesienią, gdy odżywała na nowo, gdy całe mieszkanie wypełniało się zapachem malin i cynamonu, kochałem te ciastka, które piekła, gdy oglądała kolejny sezon Plus ligi, gdy wczuwała się w kibicowanie, gdy chodziliśmy razem do parku i robiliśmy bitwę na liście. Uwielbiałem gdy siadała na skraju łóżka i nieśmiało się do mnie przysuwała, gdy delikatnie mnie całowała.
Nagle wszystko się zmieniło, uciekła bez słowa, zostawiła mnie tu, lecz nie samego, zostawiła z najwspanialszym co mogło nam się przydarzyć - naszym synem.
Nie pytajcie się mnie co robię, nie pytajcie się mnie co to jest.
Podoba mi się to i tyle.
zaczęło się bardzo fajnie ;) czekam na kolejną część, pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńTo jest śliczne. Chciałabym powiedzieć coś więcej, lecz po prostu mi się podoba. Tak o.
OdpowiedzUsuń