czwartek, 11 października 2012

Kochanie jestem twój.
I będę twój, dopóki dwa i dwa nie stanie się trzy.  

Chodziłam po lesie. Pamiętasz ten las? Tak ten, w którym pierwszy raz mnie pocałowałeś, ten w którym powiedziałeś mi, że mnie kochasz, pamiętasz? Był piękny majowy dzień, ciepły. Usiadłam na trawie, wspominałam. ` - Kocham cię! Słyszysz kocham! Oszalałem na twoim punkcie! - chłopak wprost wykrzyczał te słowa, ja w tym czasie zanosiłam się głośnym śmiechem. - Kocham. - szepnął i mnie pocałował. Pierwszy raz. Delikatnie, jakby bał się, że coś mi zrobi, jakby bał się, że go odtrącę. - Kocham cię. - powiedziałam, a nasze czoła zetknęły się ze sobą. Mogłabym tak trwać i trwać było tak pięknie.`

Płakałam. Płakałam kolejny raz, jak się to stało? Po co tak szybko wtedy jechał? Krzyczałam, pamiętam krzyczałam na niego, teraz oddałabym wszystko byleby za jedno jego słowo. Miał grać, miał talent, miał wspaniały klub, miał zapewnioną przyszłość, miał być finał Ligi Mistrzów, w końcu upragniony finał, miał w nim zagrać, teraz nie wiadomo czy przeżyje. Wszystko będzie się toczyć dalej, ja będę żyć, oni będą grać, wszystko będzie normalne, tyle, ze bez niego. Przecież świat nie stanie w miejscu, bo chłopak, którego kocham miał wypadek. Nie nie nie. Nie jestem księżniczką, nie mam odmiennych praw. Wstałam. Robiło się ciemno, telefon dzwonił, nie nie to nie Marco, nie Mats, nie mama, nie znam tego numeru, boję się odebrać. Odbieram. - Halo? - mówię niepewnie i przełykam ślinę. - Ania? - usłyszałam głos mamy Mario. - Tak, coś się stało? - nigdy nie byłam dobra w nawiązywaniu rozmów. Kobieta zadzwoniła do mnie pierwszy raz od wypadku. Nie wiem obwiniała mnie? Nie dziwię się jej. - Nie, nie. - zaczęła szybko zaprzeczać. - Chciałam się zapytać jak się czujesz, wszystko w porządku? - Marco - pomyślałam. Co jej miałam powiedzieć, że wczoraj biegałam po szpitalu, jak na haju i prawie skoczyłam z dachu? Mam jej powiedzieć, że mam jakieś durne omamy i wszędzie go widzę, czuję go? ` - Mario! - wołałam chłopaka po całym domu. Gdy zaczęłam wchodzić po schodach, poczułam pod stopami coś, okazało się, że to płatki róż, wchodząc coraz wyżej słyszałam moją ulubioną piosenkę. Głos Alexa Turnera roznosił się po całym mieszkaniu, Baby I'm yours nuciłam pod nosem. Nagle stanęłam jak wryta, na pięknej beżowej ścianie wielki napis, zrobiony pewnie jakimś sprayem, " Baby I'm yours" - Podoba ci się? - jego głos, przeszedł mnie dreszcz, objął mnie w pasie. Całował po szyi. - Genialne. Ale po co tyle trudu? - nagle uniosłam się w powietrze, nie pisnęłam, chłopak zamknął mi usta pocałunkiem. - Miało być idealnie, pamiętasz? - mówiąc to kładł mnie na łóżko. `
 Do wyobrażeń naszej przyjemności. 
Dwóch kochanków zamkniętych z miłości. 


- Aniu. Halo! - nagle ocknęłam się, fizycznie nadal stałam na polanie, ale duchowo byłam tam w naszym mieszkaniu, na naszym łóżku. - Tak, tak zamyśliłam się, przepraszam. - skłamałam. kolejny raz skłamałam. 
- Może spotkamy się dziś? - i nagle zapadła cisza, spotkać się, po co? - chyba, że akurat dzisiaj ci nie pasuje. - dodała po chwili.  - Nie, o której i gdzie? - niechętnie wyszłam z lasu, podeszłam pod samochód Marco i zapukałam w okno. - Może, będziesz dziś u Mario? Jeżeli oczywiście chcesz. - wyjeżdżaliśmy właśnie z parkingu. - Jedź do szpitala. - powiedziałam do chłopaka. 


Wysiadłam z samochodu, popatrzyłam się na szpital, weszłam do środka, winda, 7 piętro. Cyferki szybko się zmieniały, przy 6 zatrzymałam windę. Usiadłam w koncie i dałam upust emocjom. Winda znowu jechała, ja wysiadłam. Poszłam w stronę sali, w której leżał Mario. Och, taki bezbronny. Jakby niczego się nie bał.  - Cześć kocie. - powiedziałam i ucałowałam go w czoło. Złapałam go za rękę. Położyłam głowę na jego klatce piersiowej. Mówiłam. Opowiadałam. - Świruję kocie. Wiesz? Wiem dziwne, wczoraj prawie skoczyłam z dachu, nawet nie wiem jak tam weszłam, ale nie nie bierz tego do siebie, jest lepiej, chłopcy się mną opiekują, ale ty wiesz, ze świruję, byłeś tu wczoraj pamiętasz? Mówiłeś, ze mnie kochasz. - mówiłam do niego po polsku dziwne, chyba bałam się, że ktoś zrozumie to co do niego mówię. Nagle w drzwiach zobaczyłam postać. ` - Zostaw mnie! - krzyknęłam w jego stronę. - Jesteś zazdrosny o wszystko, o wszystkich. Mam tego dosyć słyszysz?  - A jaki mam być? Wszyscy lgnął do ciebie. Albo to ty ich uwodzisz.  - Nie no oczywiście zawsze zwalaj na babę! Nie nie zdradzam cię, ale postaw się na chwilę w mojej sytuacji, mam wolne tylko weekendy, ciebie wtedy nie ma, na tygodniu widzimy się rzadko, zrozum jak tak nie potrafię. - wykrzyczałam wszystko co leżało mi na sercu. A on? On wyszedł i nie wrócił. Teraz leży tu i, i właśnie sama nie wiem.` 

Dziwne to trochę. Miało wyjść inaczej, ale w miarę ok. Mam nadzieję, że uda się rozróżnić co jest przeszłością. 

Arctic Monkeys i Ellie Goulding. (teksty) 




2 komentarze:

  1. Przyszłam na twojego bloga z Twittera ;) I po przeczytaniu rozdziałów piszę tylko: Łaał ! ;D
    Naprawdę świetnie piszesz dziewczyno ! ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. powiem krótko - czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń